WIERSZE:
ZAPROSZENIE
nie wstydź się
weź mnie w rękę
otwórz
przerzuć parę kartek
zobacz
jestem też o tobie
HAIKU POLSKIE
Jezus Chrystus!
Wypierdalać!
Tu jest Polska,
kurwa twoja mać!
„to co po mnie zostanie jest wciąż przede mną”
To co po mnie zostanie jest już za mną
jest tego bardzo mało
to co po mnie zostanie jest poza mną
i nie zależy ode mnie
już nie muszę się o to martwić
starać się o to
za tym gonić
nic już nie muszę
mogę robić co chcę
mogę tracić czas
na byle co
bo został mi już tylko czas do stracenia
a jeśli jakimś cudem
wpadnie mi jeszcze w ręce
coś co po mnie zostanie
to będzie cud
POETA
dla MLB, inspirowane jego przekładami z TS
długi i ciężki łańcuch skojarzeń zwisł mu z szyi
przykuwa do budy ziemi
a na języku boleśnie jak pypeć
rośnie gorzka perła
i staje w gardle kością
więc z karabinu maszynowego szybkością
wypluwa z siebie słowa słowicze
prorocze pokracznie potoczne
w celu złapania oddechu
mówi że zamilkł
ale milczy o tym że mówi
a oni spijają mu z dzióbka miód
kiedy on w pierzu cały
i w srebrnych piórach
pierzcha im kuprem w niebo
własnej wysokości
jak jakie panisko magnat
ma gnat i piszczel zwłaszcza jeśli nawet
idąc ulicą
wysiaduje perłowosrebrne kukułcze jaja wierszy
ja też tak umiem
CÓŻ PO POECIE
nigdy nie było czasów innych niż marne
ale dopiero w czasach po poezji cóż po poecie
kiedy to co zostaje ustanawia koniunktura
co po byciu poetą:
konkursy nagrody publikacje miejsce w jury
skromna kariera literacka przekłady
na języki może nie sława ale uznanie
żona dzieci etat w redakcji dział poezji
znaczy się zna się aha zapomniałem dodać oczywiście kiermasze i targi
gdzie się podpisuje w ramach utrzymywania kontaktu
z szarym czytelnikiem poezji bo poezja
w jej/jego szarym życiu odgrywa rolę niebagatelną
przekartkuje może spojrzy na dwa trzy kawałki
i odstawia na półkę przecież od tego to jest
a mimo to w zebranych słowach poetów aż kipi
od apoteozy poezji i wciąż jest dobrze póki poezja ma się
rozumieć znaczy kultura znaczy samo przez się
twój wiersz jak krew między tobą nazwaniem a tym co jest
jak kładka nad chaosem podlana patosem
jak na najcieńszej wiatru gamie
po prostu dawaj rzeczy słowo najlepiej jak umiesz
a dalej niech się dzieje co chce
KOMPAS WEWNĘTRZNY
dla A. M.
Twój wewnętrzny kompas zawsze wskazywał ci północ
nawet kiedy nie patrzyłeś
nawet kiedy słowami raniłeś zabijałeś
tych z którymi ci było nie po drodze
kompas i i kotwica
niezbędne w drodze za horyzont
i kiedy historia zatacza się krzywym kołem
na to co budowałeś i na to w co wierzysz
twój kompas wewnętrzny
na wszelki wypadek chociaż się nie opłaca
dostałeś go nim na niego załużyłeś
od boga w którego nie wierzysz
i zapłaciłeś za ten dar co do grosza
powiedz jak to jest
być żywym wierszem Herberta
Przesłanie Pana Cogito?
SAMOTNOŚĆ
samotność jest jak deszcz
Rilke
-
- jak deszcz
zimna jak deszcz
oślizgła jak deszcz
oblepia jak deszcz
oślepia jak deszcz
niewidzialna jak deszcz
zabija jak deszcz - nie jak deszcz
zawieszenie w byciu w zawieszeniu
w zawieszonym czasie
w zardzewiałym powietrzu jakby polał kwasem
w czekaniu żemożecośsię
ale nic pięknego —się
idzie ulicą między jakimiś ludźmi
szarowtopione w ich szarość doskonale osobno
się
wchodzi do metra się staje obok
dojeżdża do stacji Wrzeciono albo Wawrzyszew
i wychodzi na powierzchnię
pustą
do tego nie potrzeba wyobraźnisię idzie po schodach na niewiadome piętro
ciężko i coraz ciężej i końca nie widać
stalowej spirali a każdy stopień taki sam
taki sam w tej klatce
samego siebie sam na sam ze sobą sam dla siebie sam obok siebie sam przeciw sobie sam przy sobie sam przed sobą sam za sobą sam do siebie samego o sobie psalmnie wiem jak to powiedzieć
to wszystko dzieje się w środku
nic w tym pięknego ani strasznego
w czasie zamieszkałym przez innych mieszkańców
w cywilizowanym instant - na pewno nie jak deszcz
tak zajęta samą sobą
że nie ma czasu na nic innego
w nieustannym zabieganiu
boi się przystanąć choć na chwilę
żeby nie wypaść z siebie samej
żeby nie wpaść na siebie samą
nie przyjmuje siebie do wiadomości
jakby musiała zdążyć na wczoraj
kiedy było zupełnie inaczej
kiedy miała dużo czasu
a nie czas miał ją.byle szybciej znikąd do nikąd
byle zejść sobie z drogi
byle stracić się z oczu
byle nie zauważyć przemykających obok
wszystkich wokółskąd to wiem?
bo jestem taki sam jak wszyscy wokół
odbijają się ode mnie w lustrze
a ja odbijam się od nich
SZAROŚĆ
pamięci zwykłego szarego człowieka
twój kolor szarość miał tysiąc odcieni
na sto sposobów mienił się bezkoloremtowarzyszył ci z łagodną pewnością od-do
od częściowych zwycięstw do niecałkowitych klęsktwój kolor szarość kolor mimikry
i kolor nadziei w sam raz na naszą miaręwśród innych szarości
jest całą gamą osobnych kolorówwśrod innych szarości
jest kroplą w oceaniez innymi kropelkami
to oceanDO WIERSZA
idę do wiersza
którego jeszcze nie maod słowa do słowa
od myśli do litery
od oddechu do dźwiękuidę do wiersza z pilną wiadomością
o tym co właśnie zaszło
w słowie w myśli w oddechuwiersz słucha milczy kiwa
ze zrozumieniem głową
wychodzę z wiersza
wiersz ze mnie wychodzi* * *
Litery nie znikają papier nie płonie (zwłaszcza że komputer nie kartka)
Co raz pomyślane już się nie odmyśli
Co zanotowane jakoś ocaleje ktoś kiedyś odnajdzie i się pochyliJeśli wpada w głęboką studnię całkowitego milczenia
Wróci po czasie echo dalekiej odpowiedzi
Po jakimś niewczasie może krótkim a może za długimKomuś coś przypomni komuś coś podpowie
To się stanie samo już poza mną może beze mnie
Ja przy tym nie muszę byćI im szybciej nie będę tym lepiej dla mnie
Bo to czego nie powiedziałem
A mam do powiedzenia choć jeszcze tego nie wiemNie jest aż na tyle ważne że świat się zawali
To raczej więcej wrzucania do studni
Nienazbyt pięknej prawdy o sobiePAŃSTWA FASZYSTOWSKIE
(z cyklu JAJO CZY KURA)państwo faszystowskie
stwarza
faszystowskie społeczeństwoJESZCZE NIE
Jeszcze nie –
to na razie tylko informacje
a nie pisane na skórze faktyJeszcze mnie nie dotyczą nie dotykają
bezpośrednio
jeszcze nieTo zaledwie uczucie
że pętla
się zaciska***
biedni brulionowcy
o kant dupy potłuc
tę całą waszą prywatność
gdy państwo znów się w nią wpierdala=====
Po raz pierwszy od wielu, wielu lat coś co zapisałem podpisuję jako ja i nazywam wierszem. Nie chciałem tego, samo przyszło, wywołane ostatnią bluźnierczą modlitwą (bo przecież nie sposob tego nazwać piosenką) Leonarda Cohena, a bardziej jeszcze tym co się dzieje wokół. Próbowałem przerabiać, podmieniać słowa, poszczególne sylaby, łagodzić, nie dawało się. Po kilku dniach przełamałem się żeby to pokazać kilku znajomym — z ogromną obawą, że wołam: wilk, wilk! Okazało się, że mój strach współbrzmi z odczuciami wielu słuchaczy.
PRZEWIDZENIE (trzy wiersze)
WIERSZ PIERWSZY
Nadchodzi czas ciemności.
Bóg spuścił anioły z łańcucha.
Cohen to wyczuł,
wyszeptał-wykrzyczał i uciekł –że będą zabijać,
że zagłodzą,
że zeszmacą.Tak, to już było.
Tak, to znowu wraca –Zabiją,
zagłodzą,
zeszmacą.Po czasie śmiechu drwiny
idzie czas milczenia,
oniemiałego krzyku –
nim czas dobry dla poezji
przyjdzie znów.Zwyczajny
historyczny płodozmian.Co będzie ze mną?
zabiją?
zagłodzą?
zeszmacą?Jakieś 3% zabiją
i 7% zeszmacą
20% zagłodzą
a reszty to nie dotknie.Dziesięcioro ocaleje
żeby świat mógł istnieć dalej.WIERSZ DRUGI
Przed ślepą ścianą
tego co się wydarzy
wiersz jest ledwie przeczuciem
wiersz jest niepokojemJest niebywałym
niewyobrażalnym gwałtem wyobraźni
jest wyznaniem wiary
sobie samemu
pomimo i na przekór
tego co nieuchronneJest tym wszystkim naraz
i wszystkim z osobna
i musiał się pojawić
żeby nie wiem coI byłby tylko tym
i niczym więcej
gdyby nie ślepota
która nie widzi
nie chce widzieć
ślepej ściany przed sobą
i na to co nadciąga ćwierka
jak na to co było dotądWiersz nie jest na to żadną radą
wiersz jest na to tylko bezradnościąWIERSZ TRZECI
A po końcu świata
jak już będzie po wszystkim
ktoś znów zacznie od nowa
ci co ocaleją
podniosą się otrzepią spodnie i sumienia
chwycą za pióra i śrubokręty
i znów się zacznie zalizywanie
ran w pamięci
wspólnie cierpliwie
aż do następnego razu* * *
Powstrzymywanie
Wstrzymanego oddechu
Czekanie
Na przetrzymanie!
Gdy rzeczy niepowstrzymanie następują po sobie
Jakby odrobinę wolniej niż należy
Jakby przesunięte o ułamek
W skrzywionym drwiąco czasie
I złowroga nieuchronność
Napina się
Nim pęknie
I wyleje się
Nam na głowyŚwiat zgrzyta w posadach
Jak wolno słuchaćChwila
(raczej szkic, notatka, niż skończony wiersz. Ociera sie chyba o coś ważnego, ale chyba już nic więcej z tym nie zrobię. Więc Bojawiemco.)
W ramach pożegnań – może jeszcze zdołam
kogoś spotkać, ledwie się otrzeć,
zamienić parę słów. To nic nie zmieni,
ale na chwilę da poczucie, że nie wszystko
poszło na marne, że przez chwilę
zaistniałem
w czyjeś świadomości.* * *
dla E. C.
I.
To była tylko taka miła rozmowa
(Nasze ścieżki są już udeptane
I biegną równolegle)
Z której mało co wyniknieOboje jesteśmy już za starzy
Na zachłyśnięcie się drugim człowiekiem
I to że się do siebie uśmiechamy
I tak jest nagrodąMówimy w osobnych światach
Żyjemy w osobnych językach
Nic się nam nie złoży w sonetPoezja co to takiego
To taka miła rozmowa
Z której mało co wynikaII.
Jak to by było gdybyśmy się spotkali naprawdę?
Musiałabyś mi opowiedzieć wszystko od początku do końca
Objaśnić każde napisane słowo wytłumaczyć się z każdej litery
A ja musiałbym cię słuchać i rozumieć
Chcieć cię słuchać i próbować zrozumiećA potem na odwrót ja bym mówił a ty byś musiała cierpliwie wysłuchiwać
Litanii porażek i niespełnień z może nie do końca udawaną wiarą
Że to się jeszcze może zmienićZajęło by to nam morze czasu albo by trwało mniej niż sekundę
I dopiero potem zajęło by morze czasu
W którym moglibyśmy wyglądać z ciekawością
Tego co jeszcze mamy sobie do powiedzeniaSama wiesz oboje wiemy to niemożliwe
Pożegnanie
Człowiek który już odszedł odchodzi
Jeszcze jeden krok dalej poza naszą troskę
Zmieszaną z obojętnością w inną obojętność
I w naszą gasnącą pamięć Wszyscy jesteśmy na to gotowi
I przyjmujemy to za naturalne
Nie otwiera się niespodziewana możliwość
Ani dziura w ziemi ale ten zatrzymany w czasie moment
Trwa już nazbyt długo Były człowiek
Leży na łóżku już całkowicie poza tym poza
Monitorem pokazującym ostatnie znaki życia
My nic nie pokazujemy My tylko czekamy
Myślimy o wszystkim innym żeby tylko
O tym nie myśleć.Czekanie na wiersz
i.
nie uganiać się za słowami
nie łapać się za słowa
nie popędzać czekać
aż się same poukładająnie popędzać czekać
aż się poukładają
nie popędzać wierzyć
że się poukładająbo się poukładają
tak jak miało byćii.
ani to w tym ani w tamtym świecie
gdzie się ciało w słowo wciela
gdzie się w ciało słowo oblekawchodzi głęboko w ciało szeptu
wchodzi głęboko w ciało krzyku
wchodzi głęboko w ciało śpiewui ostrym nożem się odcina
od słów pochopnych bezcielesnych
raniących ślepo i boleśnieo błogosłowione pisanie
o zapisywanie nieopisania
od niesłowa do słowajest takie miejsce i są takie słowa
gdzieś daleko w połowie drogi
między słownikiem a dusząiii.
Przyjdzie.
Nie przyjdzie.
Przyjdzie.A może nie przyjdzie?
Nie przyjdzie.
A może jednak…Nie.
Na pewno nie przyjdzie.
Już nigdy nie przyjdzie.I popatrz –
nawet nie spostrzegłeś
jak przyszedł.I teraz mówi tobą.
Mówi z tobą.
I mówi przez ciebie.BOJAWIEMCO
Gdzieś, jakoś, dawno temu, umarło we mnie pisanie wierszy, tj. świadome i celowe układanie słów w coś, co się nie daje inaczej wyrazić i zapisać inaczej niż w słupkach. Z tym, że nic nie wyjdzie z moich nadziei-pragnień-ambicji bycia poetą − słyszanym, publikowanym, pogodziłem się bez żalu. A jednak od czasu do czasu, rzadko, słowa same do mnie przychodziły, zaskakiwały mnie albo uwodziły i wtedy wpisywałem je do komputera. Trzymałem je nie wiadomo po co w folderze nazwanym BOJAWIEMCO. Powinien mieć na końcu znak zapytania, ale znaku zapytania nie wolno używać przy nazywaniu folderów. Więc to było kategoryczne bojawiemco. Tu kopiuję niektóre jego kawałki. Po co? Bojawiem?
Franek Wygoda
_________________________________________________Kropla
Rok
Mimosen
Ogród
Love
Pieśń Franciszka
Odpowiedż Panu Cogito
Huczą mi w uszach
Państwa faszystowskie
Fascist Nations
Peloponesko
ŹDŹBŁOKropla
po małej tłustej
kropelce
czas cieknie
przez palcepoczekaj – jeszcze
nie pora jeszcze
nie twojajeszcze zdążysz
się nie spóźnić
na samego siebie
Rok
Czego nas uczy i czym nas uracza
Czas najczystszych życzeń styczeńCzym nas uraczy i czego nauczy
Luty czasoklasta lutyMoże nas zmaże a może nie zauważy
Stóż wymiotny marzecKurewki w tawernie i ćmy cień
Ciemny na ścianie tańczy kwiecieńW kącie ściska się z majem i razem ruszają
Ku czerwcowi przełamanemu
W pół rokuI dalej już z górki
na pazurkiLipny lipiec z przyklejonym fałszywym uśmiechem
Cierpki sierpień sierpki cierpieńWrzesiężny mięsień
I post-paźlistopadzień
I apiat’ to samoMimosen
mnie jest mniej więcej nie jest mniej więcej tycio-tycio
tylko tyle a tyle tylko odtąd dotąd
a cała reszta przepastnaja mimosnem tu zasnąłem i o sobie śnię miłośnie
najprzepastniej zaśnięty i bastabardziej śnię niźli jestem bardziej niż mnie nie ma
i bardziej niż przepastnie mniej niż by się chciałośnić ten sen być to bycie zapamiętać się na chwilę
w sobie we śnie o sobie w sen o sobie się zasnąćOgród
Długi poemat (?), summa w trakcie, traktat (?) o procesie, nieskończony, zmienny. Nie wiem o czym. Czy o mnie?
Inskrypcje
1.
P
różne
poema
bez
duszne
i insze
na wierzbie
gruszki2.
Ogród
co to
to
ogrodzone wewnątrz
odgrodzone od zewnątrzI
1.
A do mojego – którędyż?2.
A przez ciemność w ciemność po ciemku mijając w ciemności ciemność macając po omacku po drodze w ciemności na wyciągnięcie ręki i jeszcze na oko wykol na nagły całus na policzku mrozu palący i jeszcze wgłąb płuc na wciągnięcie lodowatego powietrza w ciemność w środku aż na drugą stronę na wylot3.
Za zardzewiałą furtkę
z zardzewiałą kłódką
na zardzewiałym łańcuchu
bez klucza —
no to przez wykrusz w murze.4.
A ówdzieindziej zawszeć to to to tamto:Rano rumiana Marianna marynuje majeranek
Brodaty protopop Prokop w koprze kopyścią kopie, kropidłem kropi,
W bobrze się babrze Barbara ruda i w rabarbarze,
A Róża z kolców różne różności wróży i warzy
Z rozmarynu rozmaitości –Wszelakoż wszyscy jak najzbożniej!
5.
Ale tak mi nie bywało nie taki ogród bywał we mnie
Bo to nie w tym ogrodzie było nie było we mnie nie we mnie
Nie gdzie byłem nie byłem nie we mnieGdzie nie wiem nie powiem nie chcę
Pewnie niepewnie już nie wiem nie we mnie nie we mnieWięc pukam i pukam do środka pukam
I na zewnątrz od środka pukam odpukuję
A nic mi nie odpowiada
Zatrzaśnięte na głuche nic6.
Aliści to nic a nic!
To nic z jednej i nic z drugiej strony piecyka bramy triumfalnej
Mojego niemania piecyka bramy triumfalnej
Mojego niemania zabrania piecyka bramy triumfalnej
Mojego nic niemania ni bramy triumfalnej
Ni bramy jakiejkolwiekbądź7.
Ktoś tu czyta swoje wiersze
a ja słuchamże wiersz być może – taki całkiem
zwykły
przedmiot niecodziennego użytku
takie jakieś coś
od słowa do słowa
czasem choć nie zawsze
od myśli do myśli
od początku do końca
i do następnego w tomiku
i potem do następnego −słucham i wszystko rozumiem
słucham i nic nie rozumiem
jak to możliwe
że to aż tylko tyle8.
kogo z martwych dźga nadzieja
(pewnie nie wszystek umarł)
że może w kolczastym śniegu
odciśnie ślad zlodowaciałej stopy
nim się całkiem w nic ześliźniekomu z rana się otwiera rana rana
na zmartwychwstanie z łóżka
w cienkie ciepłe ciekłe bólu szkło
końcem przeżycia na nowo swojej śmierci niechybnie żywej
przeniesienia ocalenia z jednej nocy w drugą noc –ale komu rześki krzyk powietrza
tak się wbija w gardło że aż wyfruwa uszami −
tego milczenie dusi od środka9.
czy to coś jest na coś
czy to coś coś komuś robi
pewnie nie jak nic nie słychać
a co by mogło
to nie wiem10.
Z podniesioną głową
przechodzę siebie samego
na drugą stronę ulicy (och, ulicy!)
nieznacznie zerkając w górę
czy aby nie leci nad mną
jaki gołąb…11.
Zamknięty na siódmy spust,
Ogród głuchy ciemny,
W środku suchy chrust
Kwiaty kamienne.Bezgłośnie się zanosi
Słowik zakrztuszony śpiewem
Wpół lotu beskrzydły motyl
Gdzie ten ogród nie wiemWypłowiała pustka po nim
Uszło powietrze
Więc czemu przypomnienie
Gdzie był ten ogród we mnieBywałem tym ogrodem
Pamiętam
Po dwudziestu z górą latach
Starszy bardziej kamienny12.
Zachodzi słońce z nieba
Schodzi ze słońca powietrze
Słowo zachodzi w posłowieZ mroku dociera głos serca
Na przekór
Jakimś cudem
Coś do kogoś dochodziJakby całkiem nie było
Wszystkich zaszłych zaszłości
Wszystkich niedoszłych nadziei13.
Cóż po po
ezji co nie o
cala ani ani
ani mani
ani mnie?14.
To nie poezja to tylko oniemiała proza
To nawet nie jest proza to jest nieme nic
Mniejsze najmniejsze bynajmniejsze nic
Nieme niemiejsze jaknajniemiejsze15.
Co do tego zapisywania mojego niepisania co jest nie całkiem niewygodnym niedopasowaniem do nieusytuowania w moim nieswoim może własnym ale czy na pewno życiu na zniżkującej trajektorii to ono nieproszone ciągle chyłkiem wraca jak czkawka uparta żeby je zamknąć na dobre i złe w zdaniu zadaniu żelaznym zarazem pustopełnym i na zmianę we wszystkich możliwych niuansach choć tego dużo za dużo we mnie dla mnie na cokolwiek ponadto. A może za mało.16.
R.W.
A do do którego by nie było
Ogrodu
Którędy
Tędy owędy17.
M.B.
Bo ja Mironie
ronię
ironięW sercu w dzwonie
dzwoni mi
dzwoniście
Stoję
słowa strojęna stronie
naj
nieoczywiściej!18.
J.F.
Był tylko ciut ciut większy pamiętamy wszyscy
mały śmieszny o głowę mniejszy niż Bieta
w tym śmiesznym berecie z antenką
pomyślcie pomyślcie po
etaciut tylko większy niż pamięć
że aż tyle pamięci
żydowska romska i nasza własna
ta prawie zapomniana
źle pamiętanai jeszcze coś co nijak ująć w słowa
bo to od boga19.
W.S.
Czy
leżąc na kanapie
bezmyślnie gapiła się w sufit
czy
przy biurku gryzła ołówek
czy
i to i to20.
T.K.
nosiwoda zamknięty w idei koromysła
całym życiem się zanosił nie za ciężko nie za szybko
przecież nie uronił ani kropli21.
C.M.
Śpię dużo ale tomasza nie czytam ani
nigdy nie przeczytam bo i po co
czytać jak się z tego czytania nic nie napisze
ani nawet z życia.22.
mnie we mnie nie ma – ja już tu nie bywam
chyba że z rzadka i nader niechętnie
ktoś inny za mnie me życie przeżywa
komuś innemu czas umyka skrzętniemnie we mnie nie ma – ja tuż obok staję
i się przyglądam z miną niewiniątka
jak tamten drugi radę sobie daje
i czy nie będzie trzeba po nim sprzątaćmnie we mnie nie ma – jest ktoś całkiem inny
kto mnie ocenia spod zmrużonych powiek
z zimną precyzją rozlicza mnie z win mych
i czy ocalał jeszcze we mnie człowiek23.
O Boże jakimż Rymkiewiczem poleciało! Widać pod poetą jest podpoeta poety od wypełniania poetyckich zadań gwoli samego siebie i potomności nawet jak się nie wie co i po co, nawet jak się nie bardzo wierzy, że coś. Nawet jak się ma to w nosie. Żeby nie wiem co!II
24.
Ale co do tego ogrodu którego nie będzie
to po co?25.
No to niech tak:W ogródeczku pod mureczkiem ławeczka
Na ławeczce dziewczyneczka
Sukieneczka w krateczkę
W rączce laleczkaUtulanka ululanka olala
Babuleńka starowinka
O sękatym o kosturku
Wąziuteńką ścieżyneczką tup-tup
Na ławeczce pod mureczkiem cup-przycupUtulanka ululanka olala
Wpierw gołąbkom
Posypsła okruszkami
A dziewczynce prosto w oczy
LatkamiUtulanka ululanka olala
Że aż śniegiem mrozem zawiało
Na zły urok na ułudę wiecznąUtulanka ululanka olala
26.
Wiedziałem, że jak nie wiedziałem z góry, to nie powinienem. Ale i tak to zrobiłem . No i skutek był dokładnie jak było do przewidzenia – zmarnowany czas, zmarnowana szansa. Choć przecież to napisałem, więc może jednak w końcu coś. Bardzo dziwne.27.
Maszciż mój Tomaszku baboplacek
Wypijżemi kawusię na ławusię
I wypisz wymaluj prosto w twarz
Że już tylko na kamieniu kamieńUciułaj ciuciubabkę z rodzynkami
Wywołaj burczymuchę prosto z wora
Weź co dają bez pytania
Nibynóżką tańcujący krucy fuksI na zabój zamiłuj zacwałuj
Zabiwszy zmiłuj pomiłuj
Bo naszego powszedniego
Dziś mam dość28.
6 9
6 9
8
!
9 6
9 629.
Cztery
Dwa
Dziesięć
Dziewięć
Osiem
Pięć
Raz
Siedem
Sześć
Trzy
ZeroCzwartek
Niedziela
Piątek
Poniedziałek
Sobota
Środa
WtorekDo pary
Trojako
W czwórnasób
Samopiąt
W poszóstnej
Po siedmiokroć!nie –
Do pary
Po siedmiokroć
Samopiąt
Trojako
W czwórnasób
W poszóstnej!30.
Żałosna to rozpaczliwość na przekór rozumowi
pisać wbrew niezłomnej niewierze
że ani ocali ani ocalejeTe słowa oderwane od mowy oderwane od siebie oderwane
od znaczeń oderwane ode mnie to smutne mięso na straganie próżności31.
Że może coś czego o sobie nie wiem
Samo wyjdzie ze mnie
Że może mi zakwitnie o północy kwiatem paproci
Choć raczej słomianym wiechciem w bucie32.
w ogrodzie w czas zbiorów
z pustymi dłońmi —
nic nie wyrosło33.
bo nie jest tak że się z czasem składa
w dorzeczną całość
i na jesieni je się dojrzały owoc
z lat poskładanychbo czasem z czasem czarne dziury
coraz większe
coraz czarniejszebo rwie się ciągłość
brakuje pomysłu na życie
brakuje pomysłu na śmierć(już nie o to chodzi żeby wygrać
ale żeby sie pogodzić z porażką) ,34.
Jak trudno ładnie żyć
Jak trudno ładnie pisać
Jak trudno przekładać
Nieładne życie na ładne pisanieJuż niedługo wszystek umrę
I nic po mnie nie zostanie34.
Jazda stąd, już cię nie ma,
doczłap wreszcie do tego nikąd,
zostaną za tobą małe kupki nadziei.Epilog
35.
odkąd bez nastał kwitnie ogród
bzu kwitnieniem a bez
kwitnie ogrodem i
to wzajemne rozkwitanie
tak zdumiewa
że już nie do pomyślenia
jak to bez bzu było=============
In October 2013 in New York I attended a poetry reading/concert with Ken Mikolowski reading his poems, and Frank Carlberg & Christine Correa playing and singing them. After returning home with my head full of music, this poem came to me ready to write down. It is in Ken’s poetic style, but I can do nothing about it.
Love
to my wife
why
are
you
suddenly
so
WET
?
HARD
to
under
stand===================
Pieśń Franciszka
ptaszyna mi z oczu wyziera
to dzióbkiem to kuperkiemrybka mi usta otwiera
na niedługie kazaniekrówka mi macha ogonem
na łące z wiatrakamiświta mi wiara nadzieja
że ja to nie jatłum. flv
===================
Odpowiedź Panu Cogito
po drodze wpadnij na małą wódkę
nie ma co się śpieszyć powiedz coś miłego
tej ślicznej paniencez daleka omijaj bohaterów jeśli maska niezłomności
przyrosła im do twarzy są potrzebni
jako przykład lecz życie jest większeniż ideały podziwiaj budynki kamienie i gwiazdy
lecz kochaj ludzi nie ludzkość zacznij
choć to trudne od pokochania samego siebieniech cię nie ominie własna słabość głupota i wstyd
będziesz błądzić upadać i wstawać idź
i bądź szczęśliwynade wszystko próbuj być szczęśliwy
bo masz do tego prawo i tylko szczęśliwi ludzie
robią coś naprawdę dobrego bądź wiernysamemu sobie idź
===================
W 10. rocznicę najazdu USA na Irak odgrzebałem 3 wiersze napisane wtedy, w 2003:* * *
Huczą mi w uszach samoloty na drugim końcu świata
Słyszę jak z gwizdem bomb mowa znów leci w przepaść nowomowy
Ze wszystkich stron gazet bije mnie w twarz twarz nawiedzonego idioty
Z niedowierzaniem patrzę jak się rodzi nowy wspaniały światChociaż i tak nic się nie zmieni i tylko będzie więcej mniej więcej tego samego
i wraca nowe już to przerabialiśmy na nic nicując podszewki
i ci co mają mieć będą więcej a ci co nie mniej więcej to samo
więc skąd ten naraz strach czemu na samą myśl robi mi się słabo czemuHuczą mi w uszach wybuchy na tamtym początku nowego wspaniałego
a tu na tym czemu wali mnie po mordzie morda dyktatora w aureoli łun===================
Państwa faszystowskie
Pamięci Wiktora Woroszylskiego
Historia to to co było a nie jest
i już nas nie dotyka
i pamięć nas zawodziŻe uciekający z faszystowskich Niemiec
i przystający tylko na chwilę w tylekroć opiewanej przez siebie Moskwie
w drodze do USA o których niewiele dobrego
miał do powiedzenia, Bertold Brecht
dość późno znalazł się na czarnej liście
i to nie sławni pisarze intelektualiści
i nawet nie wieczni Żydzi byli zwiastunami nadciągającego walcaKtóry zaczął się toczyć dużo wcześniej
wpierw na obrzeżach poniżej poziomu percepcji obrazu w telewizorach
w jakiejś zakazanej zatoce za kolczastymi drutami
z bezimiennymi terrorystami o których nikt nic nie wie
(podczas gdy w polu naszego widzenia słońce wschodzi i zachodzi
sąsiedzi są nadal przyjaźni i wszystko jest mniej więcej jak zawsze)
i nikogo z nas to bezpośrednio nie dotyka
i nie przychodzi nam do głowyŻe sianie strachu przed wrogami rzeczywistymi i urojonymi
i nadzwyczajne środki dla naszej obrony
na które nieomal przekonani zgadzamy się prawie bez zastrzeżeń
co najwyżej słabo protestując
niepostrzeżenie przenoszą nas z rzeczywistości do paranoi
i zatacza się historia kołemDziś inni Żydzi inni intelektualiści
i bez wyganianych Brechtów trudno na pewno wiedzieć
czy aby już nie żyjemy w państwie faszystowskimI (prawie) to samo po angielsku:
Fascist Nations
To the memory of Wiktor Woroszylski
History is what was and no more is
this much has been established beyond reasonable doubtWhat was done was done to us
and will never be surpassed
or let alone we may do it to others.History is the art of the oblivion
that Bertold Brecht when escaping from the Nazis
stopped in the communists’ Moscow (whom he praised so much)
only for as long as it was absolutely necessary
on his way to the US (of which not much good
he has ever said) but where he finally breathed freely—
yet he was not at the top of the persecution lists
nor famous writers and artists
nor even the Jews were the first symptoms of the coming calamityIt rather always begins at the fringes
below the level of tv broadcasts and our perception
at some godforsaken bay with terrorists anonymous indefinitely
exercising twelve steps to our freedom behind the razor wire
how little we know while in our full view our children play safe
with the kids of our good neighbors and we go on shopping gossiping
with the sun rising and setting as usual and this ridiculous orange alert
is just ridiculous—anyway nobody cares or has the slightest ideaThat these extraordinary measures implemented strictly for our protection
which we almost approved almost without protest almost persuaded
of their utmost necessity imperceptibly turn permanent
and history makes a full swingEven if today someone else serves as the Jews
and without expatriated Brechts looming prominently on the horizon
how are we suppose to know
that we are not living again in a fascist country(Boston, May 2003-Riverside, March 2013)
===================
Peloponesko
“i płynął szybko”
Herbert, Dlaczego klasycy“history is a violent misuse of time”
(historia to brutalne nadużycie czasu)zawsze za dużo ich
zawsze za mało nas
jeden
co najwyżej półtora
z trudem
mieścimy się w sobieza grubymi nićmi zaszyci
szwy się rozłażą pękają
gardła na oścież
gały wybałuszone
oślepiająca ciemność
gwałtowny spokój
i naga prawda z wyleniałym piórkiem w dupieszybkopływacze i szybkopływaczki
na wyścigi
byle do brzegubo jak nie
to
co
po nas===================
Źdźbło
(do czytania na głos)
źdźbło źdźbło źdźbło
źdźbło źdźbło źdźbło
źdźbło źdźbło źdźbło
źdźbło źdźbło źdźbłoźdźbło źdźbło źdźbło
źdźbło źdźbło źdźbło
źdźbło źdźbło źdźbło
źdźbło źdźbło źdźbłogdzie źdźbło źdźbło źdźbło?
źdźbło źdźbło źdźbło w źdźbło
gdyby źdźbło nie źdźbło źdźbła
to by było źdźbło niezźdźbloneż
- jak deszcz